środa, 10 września 2014

Rozdział 4 - One Direction! Nasty girl - it's my the new 'sister'. NEVER!


***Z PERSPEKTYWY***
IZY
***
***29.06.2013r. - sobota***


Wróciłyśmy z zakupów i ubrałyśmy się od razu w rzeczy (od prawej: Ola, Maja, Sara i Izka) i robiłyśmy sobie wzajemnie makijaż, fryzury.
A: Wyglądacie jak dziwki. 
O: Jeszcze słowo, a Cię w garderobie zamknę! - Wrzasnęła.
A: I tak nie pójdziecie. - Mruknął i wyszedł z naszego pokoju. Minęło pół godziny. Byłyśmy już prawie gotowe. Jeszcze tylko małe detale i takie tam i jesteśmy gotowe. Po kilkunastu minutach zadzwonił telefon. Telefon Oli.
O: Co? Nie, nie możemy. Dlaczego? Idziemy na koncert. No One Direction! Co?! Mamo! Nie zrobisz tego! Nie! Błagam! W dupie mam tą Twoją nową zasraną rodzinkę! Nie! Spieprzaj! - Rzuciła telefon na łóżka.
I&M: Co jest?!
O: Matka! Powiedziała, że mamy z Sarą być gotowe za dwie godziny!
M: Ale po co?
O: Mama zaprosiła mnie i Sarę i Adriana na kolację do siebie, żebyśmy poznali jej 'rodzinkę' zasraną. A za dwie godziny dopiero koncert się zaczyna! 
I: Dobra... Mam propozycję, sprzedamy swoje bilety, i pójdziemy na ten następny koncert.
M: A spotkanie?!
I: Majka...! - Syknęłam w jej stronę, a ta pociągnęła mnie za rękę i wyszłyśmy z pokoju.
M: Słuchaj, ja chcę pójść na to spotkanie.
I: Majka, co ci odbija?! NIE zostawimy Olki i Sary! 
M: I tak idą do mamy!
I: A my pójdziemy sobie połazić po mieście!
M: Ogarnij się, dziewczyno! Taka szansa!
I: Jaka szansa?! Zobaczymy ich na koncercie za kilka dni!!
M: Rób co chcesz, ja idę na to spotkanie i koncert.
I: Jesteś okropna. - Wyrwałam się z jej uścisku dłoni i wróciłam do Alexx. 
O: Na prawdę, jak chcesz Izzi idź na koncert.
I: No co Ty! Sprzedamy bilety i ty z Sarą pojedziecie do mamy, a ja sobie w hotelu odpocznę, albo na basen zejdę na dół. 
***
Minęły dwie godziny. Nie poszłyśmy na koncert, oprócz Mai. Ona poszła, wredna małpa, nie przyjaciółka. Udało nam się sprzedać te bilety, z 650 funtów, na 800! To naprawdę ekstra. Po Sarę i Olę przyjechała właśnie przed chwilą mama. Z taką dość nie ciekawą miną wyszły. A ja? POSZŁAM NA TEN ZAJEBISTY BASEN! Poszedł ze mną jeszcze Adrian.

***Z PERSPEKTYWY***
OLI
***
***29.06.2014r. - sobota***

Mo: Dziewczyny, stało się coś?
O: Nie kurwa, tylko zniszczyłaś mi życie.
Mo: Jak ojciec was rozpieszcza. A Ty nie przeklinaj tyle.
O: Bo? Do ojca mogę kurwować, pierdolować i wszystko. - Podjechaliśmy pod jej blok, a raczej apartamentowiec. Wjechaliśmy się na 4 piętro. Za cholerę nie chciałam przekroczyć tych drzwi, dopiero Sara mnie wepchnęła. 
Zdjęliśmy buty i przeszliśmy do salono-jadalnio-kuchni. Przy stole siedziały dwie dziewczyny i Piotrek. Dziewczyny wstały i podeszły najpierw do mnie.
A: Cześć, jestem Asia, i też jestem w połowie Polką w połowie Angielką, Eliza dużo nam o was opowiadała....
O: Super, skończyłaś? - Speszyłam ją i wymieniłam spojrzenia z jej siostrą prawdopodobnie.
K: Nie wkurzaj jej, zrobi ci piekło z życia, jeśli będzie chciała. 
O: Ona . Mi? - Zakpiłam. 
K: Tak, Kasia. - Podałyśmy sobie ręce i mruknęłam Ola. - Jestem jej starszą siostrą, ja mam 20 lat, a Acha właśnie 16, jak ty. - Zasiedliśmy do stołu.
Mo: A Kasiu, dlaczego nie ma Twojego chłopaka?
K: Achh, nie mógł przyjechać, z wiadomych powodów.
S: Jakich?
A: Nie powinno cię to obchodzić!
O: Może grzeczniej do niej?!
A: Śnisz.
Mo: Dziewczyny!
P: Właśnie, Ola, Sara? Co to ma znaczyć?
O: Ja? Sara? 
P: Nie, Asia i Kasia.
O: Wiadomo po kim takie geny... - Westchnęłam, a oni tego chyba nie słyszeli. Zadzwonił telefon Kasi, odeszła i odebrała go.
K: Nie, L.... (tutaj powiedziała bardzo cicho, że nikt nie dosłyszał). Nie mogę teraz. Nie, nie możesz! Są u nas te dwie smarkule. Pa. - Wróciła do stołu.
O: Możesz o nas grzeczniej mówić. - Warknęłam w stronę Kasi, nie odpowiedziała, a my zjedliśmy w napiętej atmosferze kolację, potem trochę pogadaliśmy, więc czasu trochę minęło. 
Mo: Dlaczego nic nie mówicie? - Zwróciła się do mnie i Sary.
O: Straciłam przez Ciebie życie.
Mo: Co? Żyjesz nadal.
O: Nie pojechałam przez Ciebie na koncert, który był moim marzeniem! Uwielbiam tych piątkę facetów, a ty mi to spierdoliłaś. 
A: Hahahaha! Nie gadaj, że lubisz piątkę tych pedałów! Ćwoków za dychę!
O: Zamknij się! 
K: Ja już muszę lecieć
O: My też. - Wstałyśmy z Sarą i skierowałyśmy się do przedpokoju, żeby ubrać buty. Kacha też już się ubierała. 
A: No tak. Nażreć to każdy się umie, ale posprzątać nie ma komu!
S: Odwal się. 
Mo: Kiedy przyjdziecie ponownie?
O: Ha. Nigdy. 
Mo: Alex.
O: Jak nie będzie Aśki i Kaśki. - Nasza konwersacja trwała jeszcze chwilę. Wyszłyśmy. Gdy byłyśmy już na dworze, słońce wolno zmierzało do linii horyzontu. 
S: Patrza! - syknęła do mnie ciągnąć mnie za rękaw. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Kasię wchodzącą do taxówki, w której widziałam wyraźnie... 

_______________________________________________________________________________________________________________

BRYY :D
Wiem, nie długi, ale czas, czas, THE TIME, fuck zapierdala jak kurna ekspres Bydgoszcz - Berlin. 
Pro po Berlina :D
Jak będę za parę miesięcy (prawdopodobnie, ale nie obiecuję) to wam coś z 1D przywiozę, bo oczywiście Sklep One Direction Official odwiedzę :D (znaczy się, jeszcze nie wiem czy tam jest, ale Berlin to stolica Niemiec, więc powinien być :) )

Miłego. 
~ Alex xx